-Chcesz kawę?
Skinęłam głową. Od rana właściwie nic nie piłam i byłam porządnie zmęczona, a kubkowa dawka kofeiny z pewnością by mi się teraz przydała. Weszliśmy do kawiarni. Ross podpisał kilkadziesiąt autografów, a kiedy oswobodził się z uścisków, objęć, podszedł do mnie poczochrany wycałowany i bógwiejakijeszcze, z miną zmarnowanego kaczorka i postawił na stoliku dwie kawy. Z trudem powstrzymywałam śmiech. Zasłoniłam usta dłonią i przez chwilę chichotałam, podczas gdy chłopak przeszywał mnie gniewnym wzrokiem, po czym sam niechętnie się uśmiechnął, odchrząknął i pociągnął łyk napoju. Opuściliśmy pomieszczenie i poszliśmy chodnikiem na plac przy parku. W pewnej chwili Ross objął mnie od tyłu w talii i przerzucił sobie przez ramię mówiąc:
-Nie wiesz, że nie ładnie się śmiać ze sławnych ludzi?
Byłam zaskoczona i przerażona i uderzając go piąstkami w umięśnione plecy, próbowałam wyswobodzić się z uścisku. Kiedy w końcu mnie puścił pokazałam mu język i znowu oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Chwilę się pogoniliśmy po placu jak dzieci z wysokim poziomem głupawki. Wskoczyłam mu na plecy.
-Hoooh jak Cię niosłem na barana przed hotelem byłaś lżejsza !
Zeszłam z jego pleców.
-Albo to ty zrobiłeś się słabszy -powiedziałam. Miałam do siebie dystans i choć mogłabym potraktować uwagę chłopaka jak obelgę, niespecjalnie się nią przejęłam.
Kiedy znowu chciałam mu zacząć uciekać, chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie co spowodowało, że wpadłam prosto w jego objęcia.
-Przepraszam, co? Sugerujesz, że jestem słaby? -po czym przytulił mnie do siebie tak mocno, że myślałam, że stracę oddech.
-AAA Ross, przestań dusisz mnie! -powiedziałam trzymając go za przedramię.
-A przyznasz, że się myliłaś? -odrzekł i uniósł obie ręce by zaprezentować swoje mięśnie.
-Nie sądzę. -odpowiedziałam mu z przekąsem.
-W takim razie, albo to przyznasz, albo... -i tu urwał stukając palcem w policzek i nachylając się do mnie.
Kiedy już miałam dać mu całusa, Ross momentalnie się obrócił tak, ze zamiast w policzek trafiłam prosto na miękkie wargi chłopaka. Przyznam szczerze, że nie pomyślałam, że blondynowi przyjdzie do głowy taki rodem z komedii romantycznej gest. Byłam pozytywnie zaskoczona -może nie wszystko stracone?
_____________
Ah, jest rozdział 37! Wybaczcie, że taki przesłodzony i wszystko, ale coś mnie naszło, żeby tak napisać. A, że krótki, to postaram Wam to zrekompensować następnym razem, bo jutro szkoła i muszę się znów przestawić psychicznie po dłuugiej przerwie i wrócić w jako-takim stanie do pracy. Żegnajcie przespane poranki i wysypianie się. Czas wrócić do rzeczywistości!
A tytuł to fragment piosenki If I can't be with you R5. Przeurocza piosenka Posłuchajcie, serio ja się nie mogę oderwać. Ross też jest bardzo emocjonalnie związany z tą piosenką, jak sam to niejednokrotnie podkreślał w wywiadach -poszukajcie na YouTube -zobaczycie jego mimikę, głos i to jak się wypowiada o tej piosence. Proponuję też zobaczyć występy live z internetu, bo widać, że nawet tam, bardzo przeżywa mój biedak ;__; Zresztą, sami sprawdźcie, co ja Wam będę mówić ;)
nawiasem mówiąc, celowo nie dałam linku do oryginalnej wersji, bo pomyślałam, że ta też jest bardzo fajna. Jeśli Wam się spodoba, sprawdźcie inne piosenki z Aulani klikając R5 live at Aulani!
Do zobaczenia następnym razem!
Dusss
Super rozdział super a to z tym policzkiem no mega :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!!!! Zostałaś nominowana do Liebster Award , więcej znajdziesz tu:
OdpowiedzUsuńhttp://ro-monica-ss.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html
Pozdrawiam
Monic Emily Bryan