Zastanawiałam się. Myślałam. Dociekałam. Czy Ross faktycznie byłby w stanie mnie zdradzić? Nie przypuszczałabym. Poznałam go raczej od tej lepszej strony, po za tym Laura tak go broniła... Tylko no właśnie, czy ja go w ogóle kiedykolwiek poznałam? To dopiero jest pytanie. W tej oto chwili pojawiała się taka zależność. Z jednej niejasności rodziła się druga, potem trzecia i jeszcze kolejna. Pogubiłam się w tym, ale byłam zwolenniczką teorii, że w każdym szaleństwie jest metoda, jednak w tym nie widziałam żadnego racjonalnego rozwiązania. I tak źle, i tak niedobrze. Czyżbym faktycznie musiała...
* * *
Zbliżało się popołudnie. Nie miałam nic do roboty, a Lil poszła do miasta. Zadzwoniłam więc do Rossa który zgodził się przyjść. Musiałam to wyjaśnić. Musiałam.
Już po chwili rozległ się dzwonek do drzwi apartamentu a do pokoju wszedł Ross z rękami schowanymi za plecami. Chłopak był inny niż zwykle. Kiedy na mnie spojrzał, wyjął zza pleców czerwoną różę i mocno przytulił. Kiedy skończył, zobaczyłam że oblał się rumieńcem. Wyglądał prze słodko. Coś czuję, że i tym razem nie uda mi się być stanowczą wobec niego.
Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam z jednej strony ogłupiona z drugiej przyjemnie zaskoczona.
-Yyy cz-cz-cześć Ross -wydukałam. Stałam jak wryta z różą w ręku i patrzyłam na lekko zawstydzonego chłopaka
-Hej Harper, możemy porozmawiać? -spytał niepewnie
Usiedliśmy na łóżku, które jeszcze od rana nie było posłane.
-Bo widzisz -zaczął -ja się dlatego z tobą tak tak przywitałem... bo bo to w razie, gdybyś już po tej rozmowie nie chciała mnie widzieć.
Czyli jednak miał mi coś do powiedzenie.
-Ale Ross co się stało? -nie wiedzieć czemu chciało mi się płakać.
-Ja... no...
-Kurde zdradziłeś mnie czy nie?! -spytałam. Jak bym teraz się nie zapytała to już nigdy
-Co?! Co ty gadasz?! Harper! -oburzył się. Wiedziałam, ze to nie o to chodzi. -bo... ja no wiesz...ja rozmawiałem z Kimberly i i...
-I co? -spytałam -coś się stało? -już sama nie wiedziałam co chciałam usłyszeć...
-No bo ja już nie będę utrzymywał z nią kontaktu. Wiem że bardzo cię zraniła...
-I to dlatego myślisz, że nie będę cię chciała już widzieć?
-Bo to jak się czułaś to też moja wina... i i nie wiem czy patrzyłaś na to od tej strony, ale ja sobie uświadomiłem że naprawdę się źle zachowałem. Przepraszam cię, ale jestem człowiekiem, który dość często popełnia błędy więc...
-Dobra, rozumiem -powiedziałam z uśmiechem -widzę że nie jest ci łatwo o tym mówić. NIe ma sprawy, ale serio proszę błagam nie rób mi tego więcej...
-Obiecuję! -odrzekł całkiem poważnie.
Uśmiechnęłam się i dałam mu szklankę wody, którą wypił jednym chaustem. Po czym znów usiadłam na łóżko. Przez dłuższą chwilę patrzyłam na Rossa. Był znowu przy mnie a do tego w taki sposób mnie przeprosił....
* * *
Dochodziła 22. Wtuleni w siebie oglądaliśmy jakąś komedię w telewizorze. W pewnym momencie ktoś zapukał do pokoju. Otworzyłam i zobaczyłam w drzwiach uśmiechniętą Lily.
-Słuchaj przemyślałam sobie to wszystko i no... -zaczęła -przepraszam za to co mówiłam o Rossie... jeśli mu to wybaczyłać to ja też powinnam...
-Nie mów tego mi, tylko powiedz jemu -po czym wskazałam na siedzącego przed telewizorem chłopaka. KIedy Lily to zobaczyła szepnęła
-Serio? serio kary być nie mogło! haha co ja mu powiem -zaśmiała się i podeszła do blondyna.
* * *
Kiedy już Lily zmęczyła się tłumaczeniem przed Rossem zaczęliśmy rozmowę. Film dawno się skończył a było dosyć późno, więc wyłączyliśmy telewizor. Długo jeszcze rozmawialiśmy, aż w końcu zasnęłam w objęciach blondyna.
____________________
Wybaczcie że tak późno wstawiam rozdział ale bardzo się nad nim starałam. jak myślicie jest dobry?
Mam pisać dalej?
xoxo Dusss
Świetny rozdział!!! Kocham tego bloga! Naprawdę fajnie i cieszę się ,że się pogodzili!
OdpowiedzUsuńfame-is-not-everything.blogspot.com
austin-story-ally.blogspot.com
super! pisz dalej i nie pleć głupot, ale kiedy ty wstawiasz rozdziały w soboty i...?
OdpowiedzUsuńStaram się wstawiać we wtorki i soboty :) dzięki za wszystkie komentarze Kochani :**
Usuń