niedziela, 23 grudnia 2012

24. End up with nothing... but maybe still something?

  W końcu dolecieliśmy do Warszawy. Była noc a ulice były oświetlone jedynie przez lampy ustawione wzdłuż dróg. Jechaliśmy taksówką do domu. Kiedy po dłuższym czasie dotarliśmy wreszcie do podanego adresu, weszliśmy cicho do mieszkania. Wiedziałam, że mama jeśli się dowie, że przyprowadziłam grupę w momentach bardzo nieprzewidywalnych ludzi, wyrzuciła by i ich, i mnie na zbity pysk. Mimo wszystko zaprowadziłam gości cicho do pokoju. Na szczęście wymiary sypialni spokojnie pozwalały na pomieszczenie rodzeństwa, chociażby na podłodze. Trudno, ale póki nie mieli miejsca do zatrzymania się na dłużej, to była ich ostatnia deska ratunku. Dałam każdemu po śpiworze a sama położyłam się w łóżku. Chłopacy spali na ziemi, natomiast Rydel na tapczanie -ustawionym swego czasu specjalnie dla Lily...

                                                                              *  *  *

Dochodziła 4 w nocy, a ja nadal nie mogłam zasnąć. Uświadomiłam sobie wiele rzeczy -niekoniecznie przyjemnych... Zostawiłam moją naj przyjaciółkę na pastwę losu tysiące kilometrów od domu, przyprowadziłam do domu ekipę rozszalałych nastolatków, to wszystko bez wiedzy mamy, i do tego w pokoju miałam straszny burdel po rozwalonej wszędzie zawartości walizki. Jeszcze nigdy w tak krótkim czasie tyle razy nie postąpiłam w sumie niewłaściwie. Byłam z jednej strony zażenowana swoim zachowaniem ale z drugiej... Rozejrzałam się po pokoju. Sami kochani ludzie, którzy dla mnie tak wiele zrobili. Teraz mój wzrok skierował się na Rossa -chyba najbardziej ze wszystkich rozwalonego na podłodze. Uśmiechnęłam się. Cieszyłam się, że między nami w końcu się ułożyło. Nie było jeszcze w czasie naszej znajomości takiego momentu, w którym byłabym aż tak spokojna i zadowolona z sytuacji. Nagle zobaczyłam, że mój telefon leżący na szafce  na moment się rozświetlił po czym zgasł -sms. Od Lily. Ciekawe...

< TY S***** JAK MOGŁAŚ MNIE ZOSTAWIĆ?! NIE WYBACZĘ CI TEGO, ROZUMIESZ?!>

-Głosiła jego treść. Poczułam się specyficznie i momentalnie po moich policzkach potoczyły się słone łzy. Wcale nie dlatego, jak mnie Lily nazwała. Miałam wyrzuty sumienia, że zostawiłam przyjaciółkę. Jej angielski mocno kulał, była mało obeznana w terenie. Mimo tylu nie miłych słów, które w ostatnim czasie między nami padły, czułam się wciąż za nią odpowiedzialna. Co jak co, ale Lily była mało zorganizowaną niestety osóbką więc bałam się o nią. Co za tupet pokarano mnie nad zbytnią ostrożnością o innych, ale sama ostatnio do pakowania się w kłopoty byłam pierwsza. No świetnie! Zdenerwowana oparłam się o postawione na wezgłowiu poduszki. Gdybym tylko mogła wróciłabym po nią, czułam się fatalnie z myślą, że coś jej się może stać, ale niestety warunki były mało sprzyjające, więc pogodziłam się z myślą, że jeszcze trochę się będę musiała podenerwować. No tak, jak już mi się zaczęło układać to musiałam się z nią pokłócić. Niby nadal nie wiem o co poszło, ale jak zawsze miałam wrażenie, że to moja wina. Zwykle bezpodstawnie, aczkolwiek zawsze wiedziałam,że wina leży po obu stronach bez względu na przyczynę sporu. Tak już byłam wychowana, no trudno. Spojrzałam na zegarek. W takich właśnie chwilach, myśląc ze minęło co najmniej pół godziny minęło zaledwie 10 minut. Czyli mojej mentalnej katorgi ciąg dalszy. No super świetnie zarąbiście... Nie ma co... I jeszcze jak na złość nie mogłam zasnąć.Arghhhh...

Wstałam i poszłam do kuchni, gdzie nalałam sobie soku. Oparłam się o blat kuchenny i rozejrzałam po pokoju. Tak bardzo tęskniłam... Za tym domowym ciepłem, zapachem, jednak wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Zdeydowanie. W pomieszczeniu panował półmrok, a jednak kontury mebli widać było nad wyraz wyraźnie. Taki błogi spokój... Nic się nie zmieniło. Chwilę byłam spokojna, ale moje myśli znów zaczęła zaprzątać nieciekawa sytuacja, z której (jak się wydawało) nie mogłam nijak wybranąć...

_________________
Napisałam!. Wiem że krótki, ale jeszcze nadrobię :***

xoxo Dusss



7 komentarzy:

  1. Super rozdział! <33
    Kocham, szkoda mi dziewczyn...jeszcze nie dawno były takimi prawdziwymi przyjaciółkami...eehh..może jeszcze ich pogodzisz :D
    Czekam na kolejny i wesołych świąt oraz szczęśliwego nowego roku :D

    OdpowiedzUsuń
  2. super, krótki, ale nadrobisz ^^
    gubie się trochę, ale spoko ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala, a w czym się gubisz? ja serio chętnie wytłumaczę :)

      Usuń
  3. nie no sk, bo zapomniałam co się dziao, ale już wiem ^^
    czkeam na kolejny, wesołego sylwesterka!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. NO KIEDY ROZDZIAŁ ??!!! ZNOWU NAS ZOSTAWIASZ !! :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzisiaj dokończę bo mnie nie było :'( Przepraszam, że nie uprzedziłam.

      Usuń