*z perspektywy Lily *
-Hej, Lily no poczekaj! -powiedział Ross, który już od paru minut, bezowocnie próbował zdobyć moją uwagę. Na daremno. W końcu jednak skapitulowałam
-Dalej, masz 10 minut.
-Dzięki dzięki dzięki no więc... -zaczął
-... ja zadaje pytania, ty na nie odpowiadasz ZGODNIE Z PRAWDĄ. Dotarło!?
-Ech no dooobra -odparł ewidentnie zbity z tropu Ross
-Dlaczego wyjechałeś?
-Bo... no... myślałem, że jak wyjadę, to wszystko się uspokoi
-Czemu wczoraj była z tobą Kim? -padło kolejne
-Widzisz bo...
-NO, czekam dalej?! Czemu była z tobą KIM?!
-Bo ona, powiedziała, że ją wsadzą do aresztu, potem pójdzie siedzieć i jakoś tak mi się jej...
-Nie kończ. Nie kończ, bo stracę do ciebie resztkę szacunku. Ross; Ty sobie nie wyobrażasz jakie świństwo zrobiłeś Harper. Ni wyobażasz sobie ROZUMIESZ!?
I poszłam. Co za tupet !
*z perspektywy Harper*
Muszę ochłonąć. Coś ze sobą zrobić. Znaleźć sobie zajęcie. Cokolwiek, byleby zająć czymś myśli, bo inaczej nie wyrobię. CO za głupi stan!
Leżałam właśnie w łóżku i rozmyślałam nad zdarzeniami z ostatnich dni. Nadgarstek nadal (jak i głowa) nawalał jak nie wiem, byłam w złym stanie. Blada i osłabiona i do tego co raz bardziej zidiociała. Moja osobowość co raz bardziej schodziła na psy. Nie dobrze nie dobrze...
_____________
NIe krzyczcie że krótki, BĘDZIE DRUGA CZĘŚĆ. Już niedługo dalej
xoxo Dusss
Fajne, tylko krótkie :(
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga! :)
www.bettertogether.crazylife.pl
Jest nowy rozdział, a dziś wieczorem kolejny! :)