niedziela, 23 września 2012

4. I know we only met but let’s pretend it’s love...

Kiedy się obudziłam, dochodziła 3 nad ranem. Nie obudziłam się jednak bez powodu. Usłyszałam jakiś hałas. Ktoś zapukał do drzwi. Kiedy wygramoliłam się z łóżka i upewniłam się, że Lily śpi, podeszłam zobaczyć kto o tej porze próbuje się dostać do naszego pokoju. Na wszelki wypadek wzięłam scyzoryk i otworzyłam drzwi. 
Ku mojemu zdziwieniu stał w nich Ross. Skąd wiedział gdzie mnie znaleźć?
 Nim jednak się ze mną przywitał, zlustrował mnie od stóp do głów.
-Wiesz co? Chyba jednak wolę na przywitanie wrzucać ludzi do wody, niż napadać ich z nożem w ręku. -powiedział i uśmiechnął się uwydatniając swoje głębokie dołeczki.
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Co tu robisz? -spytałam
-Nudziło mi się, to postanowiłem przyjść. Jesteś sama?
-Nie nie jestem. Jest ze mną przyjacióką -odpowiedziałam -poważnie, o trzeciej nad ranem?! Nudziło ci się? A próbowałeś spać może? -dodałam z nutą ironii w głosie.
-Dobra już sobie idę... -Ross odpowiedział z miną słodkiego szczeniaczka. 
-Ok już zostań. Tylko błagam bądź ciiiicho. 

Przeszliśmy do drugiego pokoju, gdzie zapaliłam światło. Do teraz rozmawialiśmy w półcieniu. Dopiero teraz mogłam się dokładniej przyjrzeć mojemu gościowi. Szczerze mówiąc, wyglądał zupełnie inaczej niż w telewizji. Był bardziej swobodny i prawdopodobnie tak też się czuł. 

-Chcesz wody? -spytałam. Po mimo pory, warto było zachować się odpowiednio.
-Nie dzięki. Jak ci się spało? -spytał
-Dopóki mnie nie obudziłeś -dobrze. -odpowiedziałam z przekąsem.-jeśli można spytać o kim był twój post na Twitterze? 

Ross się ewidentnie zawstydził. Chyba się nie spodziewał, że mam konto.

-No wiesz...
-Dobra. Już się nie męcz. Jestem Harper. Ale czy ja ci już tego nie mówiłam? Dobra nie ważne. 
-Nie no właściwie to ja przyszedłem cię przeprosić... -zaczął
-Ale za co? Nic mi nie zrobiłeś -odpowiedziałam siadając na kanapie obok niego
-Jeszcze. W studiu chodzą pogłoski, że mam dziewczynę. Jeśli brukowce się dowiedzą, to nie będziesz miała życia... Tak bardzo mi przykro... -powiedział złamanym głosem
-Nie ma się czym martwić. Póki nie wiedzą,  jest oks. Kto dokładnie tak uważa?
-Laura, Calum i Raini. Parę osób z produkcj a tak to nikt więcej.
-No to chyba nie ma się czym martwić nie? -stwierdziłam z powątpiewaniem.
-Dopóki nas nie widzieli razem, może da się coś zrobić ale...

Nagle zadzwonił telefon chłopaka.

-Wybacz, ale muszę odebrać -rzekł 

<Halo? Tak. Cześć. Co?! Ale jakim cudem. Dobra już moment> -i odłożył komórkę jak oparzony, po czym zwrócił się do mnie:

-Ktoś jednak nas widział. -powiedział zrezygnowany -masz tu telewizor?
Wskazałam ruchem dłoni na drugi koniec pokoju.
Chłopak dopadł pilota i włączył na jakiś muzyczny kanał.

< Ross Lynch, nastoletnia gwiazda znalazł swoją drugą połówkę. Te zdjęcia zostały zrobione na jednej z plaż w LA. Wszyscy jesteśmy ciekawi jak potoczy się dalszy związek młodego artysty. Najnowsze zdjęcia są podane na stronie www. gos...>

Nie zdążyłam usłyszeć, bo blondyn wyłączył telewizor.

-I co teraz będzie? -spytał załamany -no powiedz co my mamy robić?
-Słuchaj Ross, może nie będzie tak źle? No bo wiesz... Nie zobaczą nas razem, jeśli nie będziemy sięze sobą widywać. No cóż... powinieneś o mnie zapomnieć.

I teraz miało miejsce coś niesamowitego. To był jeden z takich momentów, które mogły by trwać wieczność.

-Ty chyba żartujesz. Nie potrafię o tobie zapomnieć. Nie chcę o tobie zapomnieć!                       -powiedział taki pewny, że pewnie zaraz by tupnął nogą.
-Boże, Ross to najpiękniejsza rzecz jaką ktokolwiek, kiedykolwiek mi powiedział... -po czym rzuciłam się mu na szyję. Teraz nie panowałam nad swoimi emocjami. Musiałąm to zrobić. Gdy chłopak odzyskał równowagę, uśmiechając się, objął mnie w pasie swoimi rękami. Czułam się taka bezpieczna...

Niechętnie wyzwoliłam się z uścisku i spojrzałam w jego oczy. Ten się jeszcze raz uśmiechnął po czym powiedział ze śmiechem.
-Wiem, jestem miłym gościem ale następnym razem uprzedź proszę, kiedy znów będziesz mnie chciała przewrócić zgoda?
-Ok -odpowiedziałam

Około godziny 7 nad ranem, kiedy Lynch już opuścił nasz apartament, ja położyłam się płasko na łóżku. Serce mi łomotało jak szalone. Ten słodki blondyn, obudził we mnie coś tak niewiarygodnego... Miałam ochotę wrzeszczeć. Znowu. Jeszcze nigdy nie byłam taka krzykliwa, jak przez ostatnie trzy dni.

___________
łohohoh! ale się rozpisałam! No ale żeby Wam wynagrodzić czas, jaki poświęciliście na czekanie na 3 rozdział, dodałam ten czwarty. Jak się podoba? Odp w komentarzach ;)

Po drugie : dziękuję Wam za wszystkie odwiedziny i komentarze :***
 Już niedługo dalsza część opowiadania

xoxo Dusss




 

2 komentarze:

  1. Wow, bez ściemy kocham cię!
    co chwila nowy rozdział tego się nie spodziewałam suuper!
    CZEKAM NA KOLEJNE WPISY!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super chce nowy rozdział i to już co sie stanie?

    OdpowiedzUsuń