środa, 6 sierpnia 2014

5.

Ważna notka pod rozdziałem! Poświęćcie  chwilkę i przeczytajcie :)
Życzę miłej lektury!

_____________
Dom rodziny Lynch
 
   -Hej. Rossy -zawołała Stormie krzątając się z Rydel po kuchni -robimy naleśniki, chcesz kilka?
   -Mamo, jeszcze się pytasz? -uśmiechnąłem się. Kobieta robiła najlepsze naleśniki na świecie, a znając Ryd, na pewno dodała do nich coś specjalnego.  Poza tym, to co zjadłem wcześniej trudno było nazwać śniadaniem i trochę zgłodniałem.
   -Część leży już na stole. Idę spytać resztę, czy chcą więcej. -powiedziała mama i przeszła z kuchni do salonu, gdzie siedziała reszta rodzeństwa.

-Gdzie byłeś? -spytała podejrzliwie siostra, kiedy kobieta się trochę oddaliła.
-U Carrie.
-U Carrie? -zdziwiła się. -Czyli jed...
-To koniec, Rydel. To już naprawdę koniec. -odetchnąłem z ulgą.

Naprawdę byłem już poza tym wszystkim. To się skończyło. Wiedziałem, że minie trochę czasu nim się przyzwyczaję, bo musiałem się z tym oswoić, ale wreszcie czułem się nieograniczony i właściwie całkiem szczęśliwy.

Dziewczyna chwilę mi się przyglądała, ale nic nie mówiła.

   -No... no i jak się z tym czujesz?  -spytała po chwili
   -Dobrze. Ale chcę porozmawiać z Maddie.
   -Trochę musisz poczekać. Ross, przecież jutro już są święta. Ona na pewno ma teraz mnóstwo spraw na głowie, podobnie jak my wszyscy. Poza tym, gramy dzisiaj koncert na festynie świątecznym w galerii. pamiętasz? Musimy zrobić dzisiaj jeszcze jedną próbę. Za kilka dni masz urodziny, zaproś ją do nas, wtedy sobie pogadacie.

Spojrzałem wymownie na siostrę.
   -Rydel, chłopacy nie dadzą jej spokoju, a jak byśmy chociaż na chwilę zostali sami, to obawiam się, że po ich żartach już nigdy by tu nie wróciła. Proszę, to naprawdę dla mnie ważne.
   -No zgoda, ale nie myślisz, że ona może się poczuć trochę przygnieciona faktem, że wpadniesz do kawiarenki i pierwsze co jej powiesz to to, że zerwałeś ze swoją dziewczyną? Ross, jak ty to sobie wyobrażasz, co?
   -No... W mojej głowie to wyglądało lepiej. -przyznałem niechętnie. Kiedy Rydel przedstawiła to w taki sposób, wszystko wydawało się być dziesięć razy trudniejsze.

Siostra przewróciła oczami i wydęła policzki.
   -Musisz się jeszcze wiele nauczyć braciszku. -powiedziała.
I chyba miała rację.





           
Pokój w mieszkaniu przy Maple Road
   -Maddie! -zawołał Henry i rzucił się na mnie, jak gdyby nigdy nic. Gdybym nie siedziała na łóżku, prawdopodobnie skończyłoby się to złamaniem którejś z kości.
   -Henry! -krzyknęłam z udawaną radością i próbowałam odepchnąć od siebie brata. -czego chcesz? -zapytałam podejrzliwie, kiedy chłopak się ode mnie odsunął.
   -Czy ja zawsze muszę czegoś od ciebie chcieć? -obruszył się
   -Idę o dychę, że mam coś dla ciebie załatwić. -założyłam ręce, a sądząc po minie chłopaka wiedziałam, że trafiłam w sedno. Henry stęknął i przestąpił z nogi na nogę.
   -Możesz mnie zastąpić na dzisiejszej zmianie? -spytał drapiąc się po karku -mam kilka spraw do załatwienia...
   -Henry, mama się wkurzy. -upomniałam go - W tym miesiącu chyba siódmy raz chcesz, żebym cię zastąpiła.  Możesz mi chociaż powiedzieć, co jest AŻ TAKIE istotne? -zaakcentowałam ostatnie słowa
   -No nic... nieważne. -odpowiedział zrezygnowany. Czułam, że próbuje mi grać na uczuciach, bo wiedział, że jest naprawdę duże prawdopodobieństwo, że mu wtedy ulegnę.
Zacisnęłam wargi i pokręciłam głową.
   -Nie Henry. Tak się nie robi.
   -Oj no proszę. Siostruś, ostatni raz! -złożył dłonie
   -Dobrze wiemy, że to nie będzie ostatni raz. -trzymałam się swojego, ale powoli ulegałam.
   -Mad, proszę. -drążył.

Nie wytrzymam. Nie wytrzymam.
   -O której? -to pytanie  działało jak zbyt mocne wychylanie się przez barierkę na punkcie widokowym. Wiedziałam, że zaraz wypadnę.
   -Między siedemnastą a dwudziestą. -już wiedział, że mnie ma. Śmiał się, a mnie to denerwowało. Znów mu uległam.
   -Ale wrócisz na kolację? -spytałam. Jeżeli nie wróci, będę na niego porządnie wkurzona.
   -Wrócę. Obiecuję. -pocałował mnie w czoło i wyszedł zadowolony -Kocham Cię, mała!
   -Tak, a ja ciebie -rzuciłam na odchodne i wróciłam do czytania książki.


Garaż rodzeństwa.
   -Ross. Ross! ROSS. -zawołał Rocky i rzucił we mnie kostką do gitary -to jest  o s t a t n i a  próba przed występem! Nie wiem co się dzieje w tej Twojej blond główce, ale ogarnij się trochę!
   -C-co? -zamrugałem i rozejrzałem po pomieszczeniu -przecież jestem ogarnięty.
   -Właśnie widzimy. -dodał Ratliff zza perkusji, celując we mnie końcem swojej pałeczki.

       Siedzieliśmy już jakieś pół godziny w garażu i improwizowaliśmy łącząc kolejne akordy na akustyku i pianinie z rytmicznymi uderzeniami bębnów. Szło nam całkiem nieźle, dopóki nie przestawałem być skupiony na tym co robimy.
   Z wyczekiwaniem patrzyłem na zegarek, wiedząc, że Maddie o siedemnastej kończy pracę. Musiałem z nią porozmawiać, ale wiedziałem, że pozostali się wkurzą.

   -Spieszysz się gdzieś? -spytał podejrzliwie Riker, widząc jak po raz kolejny w ciągu trzydziestu sekund zerkałem na wskazówki.
   -Słuchajcie, muszę iść. Obiecuję, że będę na czas  z powrotem. -przyrzekłem korzystając z okazji i chwytając kurtkę zostawiłem skołowane rodzeństwo w chłodnym garażu, zanim któremuś z nich przyszło do głowy, by mnie zatrzymać.

   -Co jest ważniejsze dla Rossa od muzyki? -spytał Rocky resztę zespołu.
   -Uczucia. -odrzekła Rydel odprowadzając młodszego brata wzrokiem.
Chłopcy wymienili zażenowane spojrzenia i wrócili do gry.
   -Kiedyś zrozumiecie -zapewniła blondynka i przegrywając gamę przez całą długość keyboardu kontynuowała rozpoczętą wcześniej melodię.

Kawiarnia w kamienicy
     Kiedy już zaczynałam się cieszyć z dochodzącej godziny piątej, oznaczającej koniec pracy na dziś, przypomniałam sobie poranną rozmowę z bratem. Niechętnie usiadłam na stołku za ladą i oparłam brodę na dłoniach, a łokcie na udach. Następnym razem będę tak długo przeczyć, aż w końcu zostawi mnie w spokoju. To, że byłam młodsza, nie znaczyło, że mógł mnie do wszystkiego wykorzystywać, kiedy mu się to tylko podobało.

   -Hej córciu, co tu jeszcze robisz? -spytała mama, kiedy weszła do kawiarni -nie powinnaś już kończyć?
   -Powinnam. Henry mnie tak ustawił. -zwierzyłam się i jeszcze mocniej zgarbiłam. Och jaka byłam wściekła. Już nigdy więcej mu nie podaruję.
   -Hmm -westchnęła kobieta -pogadam z nim na kolacji. Przypomnij mi, który to już raz?
   -Siódmy. Albo ósmy -i wyprzedzając kolejne pytanie mamy dodałam -i wciąż nie wiem, co jest dla niego takie ważne, że musi się mną ciągle wyręczać.
   -Pomogłabym Ci, ale muszę wypakować zakupy -uniosła trzy wypakowane po brzegi torby i chwiejąc się przeszła do mieszkania. - Dasz sobie radę?
  -Chyba nie mam wyboru -odparłam.
   -W restauracji Ci to jakoś zrekompensuję -mrugnęła do mnie i zniknęła za drzwiami. Uśmiechnęłam się niemrawo i czekałam na klientów.

   Kilka minut później do kawiarni przyszedł Ross. Zdziwiłam się, bo był tu już chyba piąty raz w tym tygodniu.
   -Cześć Maddie! -zawołał od drzwi -chcesz się przejść? Ma być dzisiaj dosyć ciepły wieczór, więc jeśli byś chciała...
   -Nie mogę -przerwałam mu niechętnie -muszę pracować.
   -A nie możesz kogoś poprosić o zmianę?
   -Mój brat mnie wystawił i to właściwie przez niego tutaj jestem, mojego taty nie ma, a mama jest zajęta. Zostałam sama. -byłam naprawdę w słabym humorze i wszystko to wkurzało mnie jeszcze bardziej, bo nie mogłam nic z tym zrobić. Nie chciałam się wyżywać na Rossie, bo on był tu najmniej winny, ale obawiam się, że byłam tak zdenerwowana, że w każdej chwili mogłam powiedzieć coś niemiłego, lub co najmniej głupiego.
   -Wcale nie -powiedział i chwycił fartuch wiszący na metalowym wieszaku -pomogę ci -dodał z ochotą i przewiązał sobie bawełniany materiał wokół pasa. -powiedz mi tylko co mam robić.
   -Ross, nie musi...
   -Właśnie, że tak. Poza tym, nigdy nie pracowałem w kawiarni i to musi być mega zabawa.
   -Zabawa? -spytałam ironicznie i podeszłam do chłopaka, którego zapach natychmiast dotarł do moich nozdrzy. -stoisz tutaj. -próbowałam się nie skupiać na tym, że czułam na sobie jego przeszywające spojrzenie i wskazałam mu notes -tu spisujesz zamówienie, które przygotowuję ja. Ty zanosisz do klienta i gotowe. Cała filozofia.
   -No i świetnie -skwitował, przenosząc wzrok z notesu z powrotem na mnie. -ach i potem zabieram Cię na koncert.
Uniosłam brwi.
   -Ja nie...
   -Maddie, Proszę. -uśmiechnął się delikatnie.
   -A co z Carrie? Ross nie mogę cał...
   -Przestań mi ciągle odmawiać -powiedział chwytając mnie za nadgarstki i zniżając się tak, żeby patrzyć mi prosto w oczy.
   -A ty przestań mi ciągle przerywać. -odpowiedziałam cicho, a chłopak się wyprostował.
   -Zerwałem z nią.
   -C-co? -wydukałam tak zdziwiona, że aż niemalże przestraszona. Miałam wrażenie, że się przesłyszałam. -zerwałeś z nią?
   -Tak. Właśnie tak. Czy teraz się zgodzisz i pójdziesz ze mną na ten nieszczęsny koncert?
   -Ja.. ja. Zerwaliście? -opadłam ciężko na stołek,
Czułam jak coś się zaczyna ze mną dziać. Miałam wrażenie, ze coś we mnie pękło, jakaś delikatna szybka, której odłamki raniły teraz każdą część mojego wnętrza. Zawładnęło mną dziwne uczucie, dziwne i wyjątkowo nieprzyjemne. Co musiała czuć ta dziewczyna? Chłopak zerwał  nią dzień przed świętami, a ja, nie wiedząc czemu miałam okropne wyrzuty sumienia.
Przecież to nie twoja wina, to nie  przez ciebie.

   -Wszystko okay? -zmieszał się Ross, a ja przygryzając trzęsącą się wargę, stanowczym, choć momentami chwiejnym krokiem poszłam na zaplecze, gdzie usiadłam skulona na podłodze. Kilka razy przejechałam sobie dłonią po twarzy i włosach, próbując zrozumieć moją reakcję.

     Chwilę potem wszedł Ross, który najpierw rozejrzał się na wysokości metra osiemdziesiąt,  a dopiero potem zauważył mnie siedzącą pod ścianą. Chłopak wyraźnie posmutniał, podszedł do mnie i usiadł obok.
   -Powiedziałem coś aż tak złego? -spytał, a ja choć najpierw miałam ochotę mu najzwyczajniej w świecie wygarnąć, zamiast tego poczułam jeszcze większe poczucie winy i wzbierający się we mnie żal, że chłopak musiał znosić zachowanie, którego sama do końca w sobie nie rozumiałam.
   -Nie Ross, nie o to chodzi. Ja nie wiem... nie wiem co się stało. Po prostu już wtedy, kiedy przyszedłeś tu z Carrie, wiedziałam, że nie powinnam była się wtrącać, po prostu sprzedać ci te dwie kawy i nie zastanawiać się. Ludzie się schodzą i rozchodzą cały czas, ale po prostu nie mogłam. Chciałam zrobić cokolwiek, chociażby podarować ci te napoje, bo widziałam, jak się oboje męczycie. Nie mogłam się odwrócić i czekać aż sami sobie dacie radę. Po prostu... nie mogłam. Przepraszam cię Ross. Tak bardzo Cię przepraszam. Może gdyby nie to... -z każdym słowem byłam coraz bliższa płaczu i błagałam tylko w duchu, żeby nie rozryczeć się na dobre. Nie tutaj. Nie przy nim.
   -Maddie -wypowiedział moje imię z pewną dozą zatroskania, trochę tak, jak mówi się do małego dziecka, które coś nie do końca świadomie przeskrobało. -nie myśl, że to twoja wina. Między mną a Carrie naprawdę już od dawna się nie układało. A ty przecież nic nie zrobiłaś. Jeny, gdybym wiedział, że tak to będziesz przeżywać, to bym cię o tym zapewniał codziennie. I to raczej ja powinienem cię przeprosić za to, że pozwoliłem ci w ogóle czuć się tak podle i, że wpakowałem cię w takie bezpodstawne poczucie winy. -a widząc, że jednak kilka łez spłynęło po moim policzku dodał -No chodź tu. -przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem. -nie bądź smutna, proszę. Chociaż przy mnie. -patrzył na mnie cały czas.
Pociągnęłam go lekko za jego miękką koszulkę i chwilę siedziałam tak w niego wtulona. Chłopak otarł mi policzki i podał chusteczkę.
   -Okay? -upewnił się
   -Ktoś -pociągnęłam nosem -musi stać za ladą i przyjmować zamówienia -powiedziałam i oparłam głowę na kolanach. Przez ostatnie kilka dni byłam chodzącą plątaniną myśli i kłębkiem nerwów i nie mogłam sobie z tym poradzić. Sam fakt, że pracowałam dużo więcej niż normalnie powodował, że miałam ochotę wszystko rzucić i uciec od tego.
   -Wszystko ok? -powtórzył.
Pokiwałam głową, a chłopak jeszcze raz musnął brzegiem palca mój policzek w miejscu, gdzie kilka sekund temu własną ścieżkę wytyczała słona kropla.
   -No i dobrze. -uśmiechnął się szeroko - I pamiętaj, żebyś nigdy nie ważyła się myśleć, że cokolwiek stało się z twojej winy. Tak musiało po prostu być.

      Wstaliśmy z podłogi i wróciliśmy do kawiarni.  Obsłużyliśmy kilka osób i nim się obejrzeliśmy dochodziło wpół do siódmej.
   -Poradzisz sobie sama przez te pół godziny? -spytał Ross zakładając kurtkę -ja muszę już niestety iść.
   -Tak, dziękuję. -odpowiedziałam z uśmiechem. -i przepraszam za ten koncert, chętnie bym poszła, ale praca to praca.
   -Nie ma sprawy. -zapewnił mnie -Jeszcze kiedyś cię zabiorę. No a w takim razie chyba już teraz muszę ci życzyć wesołych Świąt, bo nie wiem, czy dam radę jutro przyjść.
   -Wesołych Świąt, Ross -uśmiechnęłam się ciepło i odprowadziłam chłopaka do drzwi.
Kiedy już prawie zamknęłam, chłopak odwrócił się na pięcie i uniemożliwił mi domknięcia wejścia.
   -Daj rękę -poprosił
   -C-co? -zdziwiłam się
   -No daj.

Podałam mu dłoń, w której chłopak zamknął jakiś papierek.
   -Jak będziesz chciała to zadzwoń -posłał mi uśmiech - Gdybyś miała jeszcze jakieś wątpliwości, lub po prostu chciała pogadać.

I wyszedł.
                                                                            *
___________________
       Rozdział wyszedł dosyć długi i mega mega romantyczny  i w sumie nie wiem jak to się stało, bo kiedy pisałam raczej nie byłam nastawiona na taki rozwój spraw. No ale.

      Mam nadzieję, że Wam się podoba, jeszcze raz bardzo proszę o komentarze -wiem ile osób odwiedza bloga, a ile pojawia się opinii. Nie chodzi mi o nie wiadomo jakie wypowiedzi, tylko kilka słów, dzięki czemu będę wiedziała, co zmienić, co poprawić, a przede wszystkim, że faktycznie mam dla kogo pisać, bo bez Was-czytelników, to wszystko tak naprawdę nie istnieje. To tylko kilka sekund, a nawet nie wyobrażacie sobie ile radości sprawia mi każda kolejna cyferka oznaczająca nowy komentarz. Oczywiście dziękuję tym osobom, które regularnie komentują. Jesteście naprawdę świetni!

     Sprawa numer dwa! Teledysk do Heart Made Up On You! Jakie są Wasze wrażenia po wczorajszym video? Przyznam szczerze, że końcówka mnie zatkała, ale pozostawiam Wam to do własnej oceny. Jeśli mamy tu jakieś Rossians, Ross' girls...(oprócz mnie, ok?) -jak się trzymacie?

 Całuję i do następnego spotkania!
  Dusss.

12 komentarzy:

  1. Rozdział uroczy <3 Lubie czytać o Roddie (wymyślone na poczekaniu). Uwielbiam ten duecik w "akcji". Jestem ciekawa, co ukrywa Henry, hmmn. Nie moge sie takze doczekac tego koncertu. Zapowiada się nieźle. Co do teledysku i piosenki, to powiem Ci że po prostu ubóstwiam. Teledysk zalatuje takim trochę Westernem, sama nie wiem czemu. Moze dlatego że oni to bandyci i wszystko dzieje się na obszarach pustynnych. Końcówka świetna. Prawie się popłakałam ze śmiechu. Zakuła Rossa, haha. Jego reakcja była świetna. A co do pocałunku, woow. Fajnie razem wyglądali <3 A i nie wyrabiałam też, jak Rocky odpisał "#x" do Rossa przez Messenger'a. Haha No nic, nie rozpisuję się i czekam na next
    Całuski ;**
    ~Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yaaay mamy wreszcie nazwę dla Rossa i Maddie!
      Cieszę się, że Ci się podobało :*

      Co do teledysku, faktycznie, w sumie to był chyba pierwszy tak rozbudowany pod względem fabuły clip R5. No i żal mi Rossa, no bo jednak laska zostawiła go dla kilku pierścionków. Co z nią nie tak?

      Usuń
  2. Twój nowy rozdział+Fit For Rivals=najlepsza odskocznia od rzeczywistości.
    Pewnie byś się uśmiała widząc moją twarz przykutą do ekranu. Jejku nigdy się tak nie wczytałam w romantyczny rozdział.
    Henry...hm...mam pewne podejrzenia co ukrywa. Ciekawe czy będę miała rację. :D
    Co do HMUOY: tekst mi się spodobał, brzmienie mogło być mocniejsze(za dużo metalu się nasłuchałam :D), teledysk nie jest zły.
    Ah, no i oczywiście czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za takie miłe słowa. Co do piosenki, wydaje mi się, ze cała EPka jest w trochę innej konwencji niż LOUDER, co w sumie jest pozytywnym zaskoczeniem :) Cieszę się, że mój rozdział tak Ci się spodobał!

      Usuń
  3. Super rozdział :) Naprawdę romantyczny <3 Fajnie by było, gdyby w święta się spotkali! Hmm... Może Ross coś jednak zaplanuje... Hahaha
    Co do teledysku - podoba mi się. Wydaje się taki inny niż pozostałe, a z resztą tekst piosenki do tego wiąże, więc... Jednym słowem był SUPER!!!!!!! Jeśli chodzi o pocałunek na końcu - no, ja jestem WIELKĄ fanką Rossa, więc mogłoby go nie być w tym teledysku, ale Ross jest sławny, jest aktorem i swoją drogą nawet fajnie wyglądali, także ... rozumiem to, na pewno nie raz będą takie sceny, no i w końcu on jest praktycznie dorosły i kiedyś będzie miał tą dziewczynę, no nie? Przecież nie może pozostawać singlem, bo jego fanki nie chcą go widzieć z jakąś inną dziewczyną. ( jeśli ktoś mnie źle zrozumiał, choć mam nadzieję, że wszyscy zrozumieli dobrze, to ja nikogo tu nie zamierzam obrażać czy coś, przecież sama, jak napisałam wyżej, jestem fanką Rossa, oczywiście pozostałych też, ale jeśli chodzi o tą sytuację xd ) Ta dam - wyraziłam swoją opinię XD
    Czekam na next

    ~ Wera ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeej strasznie się cieszę, że podoba Ci się rozdział, a co do teledysku i Twojej opinii, sama tak uważam, dlatego zgadzam się w stu procentach. No ale nie oszukujmy się, chyba czasem zapominamy, że Ross wciąż jest zwykłym chłopakiem, który -poza tym, że jest sławny- ma własne życie-również jeśli chodzi o związki. Ale to przecież tylko teledysk, tak więc chyba nie ma co przesadzać :D

      Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam :*
      Dusss

      Usuń
  4. O jejku, Twoje opowiadanie jest genialne! Ross jest uroczy, tak samo zresztą jak Maddie. Rzadko się zdarza, że pochwalam zachowanie obydwóch bohaterów, a tutaj na razie tak jest. Maddie jest genialna, taka subtelna, kochana i bardzo dojrzała. A Ross? Wspaniały. Taki słodki i opiekuńczy.
    W sumie nic nie mam do Carrie, mam wrażenie, że to taka trochę zrzęda, ale nie mam co do niej jakichś negatywnych opinii. W sumie dobrze przyjęła to rozstanie, tylko szkoda, że powiedziała, że 'będzie do niej wracał na kolanach'. To było głupie z jej strony, ale co?
    Podobało mi się w ostatnim rozdziale to 'rozdwojenie jaźni'. Podoba Ci się;wcale nie;wcale tak. Genialne!
    Bardzo przyjemnie się czyta Twojego bloga i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Zapraszam też do siebie:
    rossomefanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem Ross girl jak Ty, haha. Ale co do teledysku, bardzo mi się podoba. Jest ciekawy bo opowiada jakąś historię. Końcówka wydaje mi się właśnie odpowiednia i bardzo intrygująca. Podoba mi się. Z jednej strony pokazuje, jakie kobiety są zajebiste i że mają kontrolę nad facetami, bo mogą ich do woli uwodzić. Trochę feministycznie do tego podeszłam, ale lubię taką interpretację, hahaha.
      Szkoda, że go tak oszukała, ale mimo to jest w tym coś, co mi się podoba. Poza tym, niejako zgrywa się z przesłaniem piosenki.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Zgadzam się z tobą, co do tej opinii :)

      Usuń
    3. Haha, bardzo mi miło, że Ci się podoba, oczywiście dziękuję też za komentarze :3 Wszystko w swoim czasie się rozwinie, na razie nie chcę za wiele zdradzać, ale mam nadzieję, że będziecie zadowoleni! :D

      Usuń
  5. Rozdział cudowny. Miałam ogromny uśmiech na twarzy, gdy go czytałam. Ach... To coś, co jest pomiędzy Rossem i Maddie jest absolutnie genialne i niebanalne. Chciałabym poznać takich ludzi w prawdziwym życiu.
    Jeśli chodzi o teledysk, to jest super. Faktycznie, chyba pierwszy z taką rozbudowaną fabułą. Choć uważam, że piosenka mogłaby być lepsza. Wolę, kiedy R5 śpiewają bardziej rockowo, bo właśnie ten fakt sprawił, iż się w nich zakochałam.
    Pozdrawiam.
    Luna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Luna :)
      Oczywiście dziękuję za takie miłe słowa, mega mega się cieszę i w sumie dochodzę do podobnego wniosku, jeśli chodzi o poznawanie takich ludzi.

      Wydaje mi się, co już chyba gdzieś pisałam, że R5 z każdą wydaną piosenką się zmienia (nie tyle na lepsze/gorsze) i EPka HMUOY znacznie odbiega od LOUDER, mimo, że nie minęło aż tak dużo czasu. Ja przynajmniej zauważam jakieś naleciałości z 'przeszłości' trochę inne.bardziej rock and rollowe (?) -jeśli można tak powiedzieć, brzmienie :)
      pozdrawiam również!
      Dusss :)

      Usuń