niedziela, 3 lutego 2013

30. If you love me, let me go...

                                                                    *Na drugi dzień*

Bardzo wcześnie się obudziłam. Wstałam, ubrałam się i umyłam, włosy uczesałam w luźnego koka. Nie budząc rodzeństwa, zbiegłam po schodach na dół i ogarnęłam pozostałości z kolacji, którą wczoraj odbyliśmy w wyjątkowo mało ciekawej atmosferze. Zebrałam talerze i  zostawiłam wszystko w zmywarce.

Dobijała 7 rano. Mama miała być o 10, więc zostały mi trzy godziny. Nadal nie wymyśliłam w miarę dobrego planu, ale improwizacja może coś załatwi. Nie chcąc sobie nic układać wyszłam przed dom. Mimo wszystko, słonce już wstało, a poranek był rześki i przyjemny. Uwielbiałam warszawskie lato. Jeszcze niedawno codziennie chodziłam z Lil do parków, na place, do galerii. W sumie nie wiem, czy to się kiedykolwiek powtórzy. Odwróciłam się na pięcie i... z impetem wpadłam na Rikera.

-Sorry -powiedziałam zręcznie starając się go ominąć
-Kurde Har -stęknął -masz zamiar mnie ciągle unikać?

Nie miałam, ale musiałam odreagować.

-Nie, i nie unikam cię -powiedziałam krzyżując ręce. - co chcesz? Soki są w lodówce, a re...
-Harper, powiedz mi tylko czy mam u ciebie jakiekolwiek szanse. Jeśli tak to super, a jeśli nie, to wrócę do Ameryki i nie będę musiał ci się w życie wtryniać. Wiedz, że jeszcze nigdy nikt mi się tak nie podobał i nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Przemyśl to i mi powiedz, tylko w miarę szybko.

No tak, wiedziałam, że mój poranny spokój nie będzie mógł długo trwać. Zostałam postawiona przed cholernie trudnym pytaniem, i choć odpowiedź wydawała się oczywista, to taka nie była. Chwilę po tym jak Riker wrócił na górę, usłyszałam, że ktoś przekręca klucze w zamku.

Mama! -przemknęło mi przez głowę. Byłam zaskoczona, jej wcześniejszym przyjazdem. Mało pozytywnie zaskoczona.

Kiedy otworzyła drzwi, przywitałam się z nią i analizowałam kady sój ruch, żeby mimo wszystko skończyć z dobrą pozycją. 

-Heeej Mamoo -super że jesteś -dodałam sztucznie i uściskałam rodzicielkę
-Hej Harper? Coś się dzieje? -spytała podejrzliwie mam
-A niiic, bo wiesz yy faajnie że wróciłaś zdrowa i wgl. -sama byłam zaskoczona, że aż tak słodziłam
-Ta.. Fajnie. A teraz mów co się dzieje.

Westchnęłam i powiedziałam całą historię. Włącznie z Lily  i z całą gehenną która miała niedawno miejsce. Mama zdziwiona, bo zdziwiona słuchała, ale nie przerwała w ani jednym momencie. Kiedy skończyłam, ta głośno wypuściła powietrze z płuc i powiedziała:

-Czyli u ciebie w pokoju, siedzi teraz cały zespół muzyczny, a twoja przyjaciółka została w Ameryce. I ani trochę nie czujesz się winna? Nie myślisz, że powinnaś zadzwonić do jej rodziców, a przede wszystkim wziąć na siebie całą odpowiedzialność?

-Mamo... To nie tak, żałuje naprawdę,
-Dziewczyno, czy ty  rozumiesz co zrobiłaś? Na tą gromadkę, to się jeszcze zgodzę, nie mamy takiego araz małego mieszkania, ale żeby zostawić Lily TAM!? To jest szczyt głupoty!
-MAMO ONA MNIE NAZWAŁA CO NAJMNIEJ SUKĄ. MIAŁAM JEJ ZA TO PODZIĘKOWAĆ I JESZCZE KWIATY KUPIĆ?!- spytałam wściekła -ty nigdy niczego nie rozumiesz!
-Harper! -wracaj tutaj -wiem, że nie chciałaś nikogo skrzywdzić, ale, coś powinnaś zrobić.  
-Kurde, no wiem, ale nie pójdę do jej rodziców bo mnie zabiją. A co do Rossa i reszty...
-Co do Rossa i reszty, to jeszcze pogadamy...Na ile chcą tu zostać?
-No, w sumie nie wiem, nie pytałam ich...

Mama wywróciła oczami i wskazała żebym poszła na górę. No to poszłam, bardzo zadowolona.

-AAA SŁUCHAJCIE! MOŻECIE ZOstać... -zawołałam nieco schodząc z tonu, gdy zobaczyłam co się dzieję. Riker był spakowany do wyjazdu, a Ross -zdenerwowany?  Czyżby Riker mu o wszystkim opowiedział?

Usiadłam na zszokowana na łóżku i patrzyłam na braci. Rydel, Ratliff i Rocky siedzieli naprzeciw mnie i patrzyli niby z żalem ale jednak z drugiej strony widziałam, że nie byli zadowoleni z decyzji Rikera, który spojrzał na mnie podszedł, pocałował w policzek i zwyczajnie wyszedł z pokoju wraz z walizką i resztą bambetli. Stałam jak słup. Nie wiedziałam co się działo, żadnego wytłumaczenia z jakiejkolwiek strony. Ogłupienie totalne. Odchyliłam się do tyłu i twardo spadłam na łóżko. Doprawdy trudno mi się było połapać, tak więc pełna zrezygnowania zapytałam:

-Ktoś mi wyjaśni co się dzieje? 
-Riker cię kocha! To się dzieje! -odparł zażenowany Ross.  -a teraz jak totalny baran wraca do Ameryki. Co mu strzeliło do tej pustej głowy!

Właściwie nie dziwiłam się, że Ross wpadł w taki szał. Sama byłam zła, bo Riker zachował się jak dziecko. 


                                                                       *  *  *

Dochodziła godzina spotkania. Byłam już w sumie gotowa, ubrałam się, i zeszłam na dół, gdzie czekał już Ross. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy do parku Saskiego, który o tej porze szczególnie ładnie wyglądał. 

Szliśmy już dosyć długo, kiedy Ross się odezwał:


-Wiesz, Har, chyba powinienem ci wyjaśnić parę spraw 

Ja, w sumie troszkę zbita z tropu przytaknęłam tylko głową i usiadłam na pobliskiej ławeczce. 

Ross odetchnął i zbierając się w sobie powoli zaczął toczyć swoją historię:

-Widzisz, wtedy , w LA, ja... możemy porozmawiać o Lily? -spytał
-Jasne -odparłam. Coś czuję, że to będzie długa rozmowa.
-Chcesz, żebym ci wyjaśnił, co było między mną a nią? 
-No, wiesz, chciałabym nawet ale jeśli potem mam się załamać, to może lepiej nie?

Pewnie, że się chciałam dowiedzieć, ale perspektywa kolejnych nieprzespanych nocy, do tego z takim delikwentem w jednym pokoju nie  była najciekawsza. Mimo wszystko, po krótkiej wymianie zdań zgodziłam się na poznanie zarysu tej całej niezręcznej sytuacji.

-Zaczęło się od tego, że rozmawiałem z Kimberly, która była podobno kuzynką Harper. Mówiła ci coś o tym?

Zdziwiłam się, bo nie mówiła. Nigdy nawet nie wspominała o żadnej Kim. Pokiwałam przecząco głową.

-No więc poszedłem do Lily i ona niby się do tego nie przyznawała, ale z drugiej strony miałem wrażenie, że nie była zadowolona, że wiem. No i zaczęliśmy tak gadać, i od słowa do słowa, ona stawała mi się co raz bliższa,i i i i ja chyba jej też... No i w końcu się stało. niby każde spotkanie kończyło się tylko banalnym całusem w policzek ...

Banalnym całusem w policzek, ale mnie od pewnego czasu nawet takiego nie dał.

...ale po pewnym czasie doszły jeszcze te w usta, aż w końcu całkiem inne pocałunki...  Takie, można powiedzieć, dość zobowiązujące i szczere. Nie chcę cię okłamywać, ale lubiłem Lily,  ale nie chciałem cię ranić. Teraz nie wiem jak między tobą i mną będzie, bo rozumiem, że zrobiłem ci świństwo, ale mimo wszystko jednak przepraszam z całego serca.

Głupio mi się zrobiło. Nie chciałam wyjść na zołzę, ani na łatwą dziewczynę. Ross bardzo mnie skrzywdził, grał na dwa fronty i to z moją najlepszą przyjaciółką liczyłam, że sprawa Kim, to już zamknięty rozdział, ale jednak ktoś ciągle to drążył. Najgorsze jest to, że nie wiedziałam komu teraz wierzyć. 

Co się zdarzyło w LA, zostaje w LA? Chyba jednak niekoniecznie...

9 komentarzy:

  1. Ale fajny !! Kiedy nowy ? Czekam ! Zarąbisty ; D ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ! Szkoda mi strasznie Harper :(
    Nie mogę się doczekać kolejnego ! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowy! i szkkoda mi har, a lily, co z nią

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział czadowy! :D Ale szkoda mi Harper :( Ale co z Lily? Wróci do warszawy? Kiedy kolejny rozdział?..
    Hehe, sorry za te pytania, ale jestem strasznie ciekawska :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu nie dodajesz i nie odpisujesz na komentarze ? ; ( Tęsknimy ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale nie chcę zaniedbywać szkoły, nie odpisuje na komentarze bo nie zawsze mam czas, a najczęściej jestem na telefonie w internecie, gdzie strasznie trudno się je dodaje, prosze o wyrozumiałośc i cierpliwość, a nie odpisuję również dlatego, że nie chce nic obiecywać, bo piszę i piszę i niebawem skończę, TAKŻE JEŚLI NIE JUTRO TO W PONIEDZIAŁEK DODAM.

      ~Dusss

      Usuń
  6. Biedna Harper :(. Szkoda mi jej teraz.. Zobaczymy co będzie dalej. A co z Lily?
    Nie mogę się doczekać, kiedy następny rozdział :)
    www.r5-story.blogspot.com

    ~Monic~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo Monic! Nareszcie jakiś odzew od Ciebie :*

      ~Dusss~

      Usuń